Wybrałam się dziś z koleżankami na naszą brzeską przystań. Taki upał, ale w domu jest niewiele chłodniej, prawie 30 stopni. Tam jest taki fajny klimat, ładne widoki. Od Odry co chwilkę powieje lekki wiaterek, więc da sie wytrzymać. A z racji tego, że jutro od 8 do 14 mam jazdy, potem od 16 przez godzinkę na wykłady, pozostaje mi tylko wieczór, dlatego stwierdziłam że nie będę sie dziś kisić w domu. Przy okazji, porobiłyśmy parę zdjęć :)
Oczywiście jak wspomniałam w poprzednim poście - sukienka - a w tym przypadku spódniczka, ma przewagę nad spodenkami i na nią postawiłam i tym razem. Lekka, falista, delikatnie rozkloszowana. A do tego top w letnich kolorach z moją ulubioną orchideą. Dodatkowo vansy, w równie podobnym kolorze, które idealnie komponują się z całością. Nie przepadam za sandałami, japonkami i tego typu obuwiem. Racja, od czasu do czasu ubiorę, gdy inne buty nie pasują bądź z jakiś innych powodów. Lecz tenisówki, trampki czy adidasy prawie zawsze wygrywają z resztą! :)
Zostawiam was ze zdjęciami, do zobaczenia :)
(top, skirt - house, sunglasses - mohito, vans - runcolors)
Zapraszam :)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz